THE CREDITS | NOWY WYWIAD Z AMELIĄ

Film "Mary Shelley" do którego nasza utalentowana Amelia stworzyła ścieżkę dźwiękową, stał się od niedawna wizytówką jeśli chodzi o jej portfolio muzyczne. Jest to pierwszy projekt Amelii, wokół którego jest tak wielkie zainteresowanie, a sama Millie, udziala się w jego promocji.

Kilka dni temu na portalu MPPA [LINK], pojawił się nowy wywiad z Amelią dotyczący tworzenia ścieżki dźwiękowej dla "Mary Shelley". Millie opowiada nam o technicznym powstawaniu ścieżki, czym się kierowała podczas jej tworzenia, oraz jak bardzo uważa ten film za przykład dla młodego pokolenia kobiet (w tym jej córek). Zapraszam do lektury !

To była mroczna i burzliwa noc sprzed dwóch stuleci, kiedy 18-letnia Mary Shelley, przebywająca w majątku Lorda Byrona w Genewie, w Szwajcarii, odpowiedziała na przerażający konkurs opowiadań swego gospodarza pisząc "Frankensteina". Później przyszła trudniejsza część jaką była: nakłonienie kogoś w londyńskim zdominowanym przez mężczyzn przemyśle książkowym do opublikowania tej historii pod własnym nazwiskiem. Mary Shelley, którą niedawno na szeroką skalę wcieliła się aktorka Elle Fanning, śledzi romans bohaterki z poetą Percy Shelley oraz miażdżące rozczarowania, które doprowadziły do powstania przez nią klasycznej obecnie opowieści o horrorze. Aby skomponować melodramatyczne zwroty i zwroty, reżyserka Hajfaa-al-Mansour, pierwsza kobieta Arabii Saudyjskiej, zaangażowała do współpracy brytyjską aktorkę Amelię Warner. "Czytałam w szkole Frankensteina i stałam się nim nieco oblegana, ale nie miałam pojęcia, że Mary Shelley była tak młoda, kiedy pisała 'Frankensteina' - mówi Warner. "Nie wiedziałam też, że jest tak postępowa w swoim myśleniu".

Al-Mansour, który otrzymał nominację BAFTA 2012 za film "Wadjda", upodobał sobie muzykę Warnera podczas kręcenia zdjęć do Marii Shelley w Irlandii i Luksemburgu. Podczas postprodukcji filmowcy spotkali się z wytwórnią Warner, by nakręcić film. Warner wspomina: "Chcieli, aby muzyka w każdej chwili wyrażała wewnętrzny świat Mary, który był głównym kierunkiem. Musiała ona czuć się nawiedzona i gotycka, kiedy inspiracja dla tego potwora rosła i wzrastała w jej wnętrzu. Bardzo chciałem też pokazać wielką pasję pierwszej miłości między Mary a Percy Shelleyem".



Mary Shelley ze swoją scenerią jak z obrazka i znakomicie wykonanymi kostiumami od Caroline Koener, trzyma się konwencji dramy z epoki we wszystkim oprócz muzyki. Warner do swojej ścieżki dźwiękowej wprowadziła XXI epokę za pomocą syntezatorów. "Tempo muzyki obejmowało utwory współczesne, które zaskakująco dobrze działały, więc zachowałam nowoczesne brzmienia, szczególnie na potrzeby scen galwanizacyjnych i sekcji genewskiej. Pchnąłem syntezatory i drony, aby nadać im wypaczony, odmienny od ziemskiego nastrój."

Bazując na syntezatorach, blisko 100 muzyków zebrało się w dublińskim studio nagraniowym, by na żywo zagrać partyturę. "Partytura musiała być naprawdę duża, bo film jest tak wielkim dramatem", mówi Warner. "Mieliśmy dużą sekcję smyczkową, piękną partię harfy i chór z niesamowitym sopranem i kontr tenorem, którego głosy są w zasadzie kręgosłupem partytury."


Początkowo Mary Shelley skupia się na wirowym romantyzmie z burzliwym romantycznym poetą Percy Shelly, ale ciemnieje, gdy tytułowa bohaterka traci dziecko i jest świadkiem publicznego "ocynkowania" zmarłej żaby, pozornie ożywionej porażeniami elektrycznymi. Warner zintensyfikowała muzykę w trzecim akcie, aby podkreślić udręczone dzieło Mary o legendzie Frankensteina. "Nagrałam dźwięk oddychania i bijącego serca, aby poczuć się trzewnym, jakbyśmy przeżyli te doświadczenia z Mary", mówi Warner. "Wokale były niezręczne i lekko zboczyły z wysokości, a ja również spiętrzyłem wiele syntezatorów, aby poczuć, że muzyka wchodzi w szczyty i koryta, jak fale".


Gęsta gama elementów partytury Mary Shelley odzwierciedla ćwiczoną rękę, jednak Warner zaczęła pisać muzykę do filmów fabularnych dopiero w 2016 roku, kiedy to stworzyłą ścieżkę dzikową do filmu "Mum's List". W dzieciństwie grała na fortepianie, ale w filmach takich jak Aeon Flux czy Quills odłożyła karierę muzyczną na później. "Moi rodzice byli aktorami, więc to było coś w rodzaju rodzinnego biznesu", wyjaśnia Warner. "Niestety moim najmniejszym faworytem podczas kręcenia filmów były słowa , kiedy reżyser krzyczał 'akcja' i 'cięcie'. Długo mi to zajeło, że mogę powiedzieć głośno, że kocham muzykę, ale kiedy urodziłam dziecko, coś sprawiło, że stałam się odważniejsza i zaczęłam wydawać muzykę, którą naprawdę chciałam tworzyć".

Warner mieszka na wsi poza Londynem z mężem aktorem Jamiem Dornanem i ich dwiema córkami. "Mam pracownię ukrytą na tyłach naszego garażu" - zauważa. "Moje dzieci wciąż jej nie znalazły, co oznacza, że mogę pracować w spokoju!" Oznacza to również, że Warner może tworzyć większość swojej muzyki, korzystając z komfortu domowego. "Dla Mary Shelley odbyłam tylko dwa spotkania twarzą w twarz", mówi. "Dla mnie to świetny sposób na pracę. "


W hołdzie silnej, walczącej o uznanie proto-feministki, oryginalny wydawca "Frankensteina" nalegał na anonimową datę - Mary Shelley ląduje w kinach w szczególnie dojrzałym okresie dla filmów o pojedynczych kobietach i ich historiach. Warner mówi: "Nie mogę się doczekać, aż moje dziewczyny będą oglądać Mary Shelley, żeby zobaczyły, do czego zdolne są kobiety. To ekscytujące wiedzieć, że dorastają w czasie, gdy ich głosy będą słyszalne".




Zdjęcie Millie wykorzystane w wywiadzie zostały zrobione przez fotografa Clementa Laucharda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz