ROBIN HOOD: POCZĄTEK | RECENZJA

Po kilku miesiącach od premiery, w końcu się zdobyłem na to aby napisać kilka słów o głośno zapowiadanym filmie z udziałem Jamiego pt. "Robin Hood: Początek". Polska premiera filmu miała miejsce 29 listopada 2018 roku, czyli tydzień po światowej premierze. Chociaż RHP zapowiadany był jako początek trylogii, czy tak naprawdę będzie ? 

Chodź osobiście nie poszedłem na film w dzień premiery, udałem się na niego z wielkim zaciekawieniem zaledwie kilka dni później. Mój  entuzjazm niestety szybko prysł, ponieważ co tu mówić, film był po prostu kiepski. Nie mam zamiaru opisywać Wam tutaj całej fabuły filmy, ponieważ sami mimo wszystko powinniście jako fani Dornana film zobaczyć. Opowiem Wam po prostu co według mnie nie wyszło w tym filmie i dlaczego jest on jak do tej pory (oczywiście według mnie) najgorszym filmem w dorobku Jamiego.

Zacznijmy od tego, że film fabularnie jest strasznie poklatkowany. Gdy w jednej ze scen zaczyna rozgrywać się najważniejsza akcja, bez żadnego uprzedzenia czy też przejścia znajdujemy się w scenie kompletnie oderwanej od rzeczywistości i nie pasującej do filmu. Kupując historię poboru Robina Hooda do wojska oraz jego poznania z Małym Johnem, totalnie irytuje mnie w tym filmie postać miłości Hooda, zwanej Lady Marion. Obiecując ukochanemu wierność, gdy dowiaduje się o jego śmierci na wojnie, związuje się z Szkarłatnym Willem, którego do życia powołał właśnie Jamie. Relacja pomiędzy Marion a Willem jest tak nierealistyczna, że po prostu się tego nie chce oglądać. Pomiędzy Dornanem a Hewson nie ma żadnej chemii, przez co tym bardziej jedna z finałowych scen, w której to Will staje się antagonistą, nie ma żadnego sensu


Odnosząc się do postaci Szkarłatnego Willa, którego do życia powołał Jamie, to moje uczucia są mieszane. Część scen naprawdę mi się podobała, sceny akcji jak i niektórych dialogów z jego udziałem były naprawdę ekscytujące i chciało się to oglądać. Niestety gdy przychodziły wątki miłosne, tak jak wcześniej wspominałem, miałem ochotę wyjść z kina. Nie wiem czy zostało to zrobione specjalnie czy to może jednak aktorzy nie potrafili się w tym odnaleźć ale sensu w związku pomiędzy Willem a Marion kompletnie nie widziałem. Bohater grany przez Dornana to postać, która podczas większości filmu walczyła po stronie Hooda (chodź go nie lubiła), niestety zobaczywszy pocałunek Robina i jego ukochanej, postanawia zmienić stronę walczącą i stać się szeryfem Nottingham, co w kolejnych częściach mogło by pokazać trochę inną i ciekawszą stronę jego postaci. 

Film ma zakończenie otwarte, sygnalizujące, że pojawią się kolejne części, lecz niestety raczej tak nie będzie. Ekranizacja Otto Bathursta (reżyser) zarobiła jedynie $83.713.327 przy budżecie wynoszącym $100.000.000, co w wielkim stylu oznacza, że film był kasową klapą i odpowiedzialna za niego wytwórnia Lionsgates nie będzie chciała się bawić w kolejne części. 


Podsumowując film miał kilka fajnych momentów, lecz niestety było ich tak mało iż w mojej pamięci praktycznie pozostały same te złe. Jamie poradził sobie dobrze ale jak dla mnie stać go na więcej. W komentarzach możecie dać znać co wy uważacie na temat filmu i czy zgadzacie się z tym, że film sobie nie poradził ? Pamiętajcie, że wyżej jest moja subiektywna opinia i każdy z Was może uważać co innego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz